KAVOstory

KAVOdesign to marka stworzona z miłości do biżuterii jako formy sztuki użytkowej, oraz minimalizmu.

W KAVO bardzo ważne jest dla mnie dbanie o funkcjonalność wyrobów, którą definiuję jako wygodę użytkowania. Dbam o to, żeby kolczyki nie były tak ciężkie, że ciągną uszy w dół, albo pierścionki tak wystające, że zaczepiają o wszystko wokół.

W biżuterii kocham asymetrię przeplecioną z prostotą, a inspirację czerpię zewsząd – od falujących włosów, kamieni na plaży, ruchów ciała w tańcu, po dziecięce bohomazy. To wszystko zobaczysz w KAVOwych projektach, zapraszam Cię do mojego świata!

Chodź, przeczytaj KAVOwą historię

Wczesna młodość

Jako mała dziewczynka uwielbiałam zatrzymywać się przed biżuteryjnymi witrynami i podziwiać małe przedmioty. Zupełnie nie wiem, skąd się to we mnie wzięło, moja mama nigdy nie nosiła żadnej biżuterii. W dzieciństwie i nastoletniości kochałam najróżniejsze biżuteryjne formy. Przechodziłam przez fazy różnobarwnych koralików, biżuterii szklanej, drewnianej. Czasem, od święta, mama zabierała mnie do malutkiego sklepu z autorską biżuterią od prawdziwych projektantów przy ul. Sienkiewicza w Białymstoku i tam wybierałyśmy coś pięknego, prawdziwie srebrnego, poważnego i dorosłego. Pierścionki były na mnie zawsze za duże, więc wyginałam je w jajowaty kształt, żeby jakoś trzymały się palca. Traktowałam je jak swoje skarby. Kiedy przychodziłam do domów koleżanek, zawsze chciałam oglądać, co mają w swoich biżuteryjnych szkatułkach. Słowem – biżuteryjny bzik.

Późna młodość

W liceum zaczęłam tworzyć. Kupowałam półfabrykaty na Allegro i zaplatałam szklane koraliki na żyłki. Marzyłam wtedy o zostaniu złotniczką, choć to nie był mój jedyny plan na życie. Miałam ich kilka i byłam dość niezdecydowana.

W wyniku różnych zawirowań trafiłam na studia lingwistyczne w Warszawie (to pewnie stąd moje zamiłowanie do słowotwórstwa przy tworzeniu nazw kavosów, patrz: Faliska, Floresy) i równolegle skończyłam kilkuletni kurs wykonywania biżuterii w Wytwórni Antidotum. Tam dość szybko okazało się, że do prawdziwej, ciężkiej i brudnej pracy złotniczej nie mam za bardzo cierpliwości. Pomysły jednak buzowały w głowie, a miłość do biżuterii jako formy sztuki użytkowej nie przestawała we mnie tętnić. Splot okoliczności sprawił, że uwierzyłam, że mogę i w 2015 roku, 15 maja, założyłam KAVOdesign i zaczęłam zlecać wykonanie swoich pomysłów zaprzyjaźnionym złotnikom.

KAVOwe początki

Nazwa KAVO to skrót od mojego imienia i panieńskiego nazwiska – Wojniak. W zmieniłam na V, żeby było bardziej międzynarodowo. Na początku KAVO było dość kanciaste, a we wzorach nawiązywałam bardzo mocno do natury – do gór, morza, drzew. Nie było w ofercie praktycznie w ogóle produktów z kamieniami, skupiłam się na prostym oddawaniu złożonych form, które można spotkać w naturze. Ważnym projektem był też bransoletkozegarek NOW, który miał był swoistym narzędziem do wspierania własnej uważności i życia częściej w teraźniejszości. Pisałam wtedy bloga o minimalizmie Proste jest piękne.

KAVOwe teraz

Z czasem KAVO stało się miększe i bardziej zaokrąglone. W mojej głowie pojawiły się odważne, dzikie kształty. Powstały FALISKA – totalny kavowy bestseller. Kanciaste logo przeprojektowałam na takie, które nawiązuje formą do kamienia. KAVOsy z kamieniami stały się głównym punktem oferty. Do tego wszystkiego ja sama zmieniłam nazwisko po ślubie, stając się Kasią Kamińską. Przypadek? Nie sądzę.

Teraz KAVO skupia się na kształtach, łukach i falach. FALISKA, FLORESY i OBJĘCIA to moje największe dumy.

Idea dziwności

Nie przepadam za używaniem słowa piękno w kontekście biżuterii. To dość nadużywane słowo, co sprawia, że staje się w moim odczuciu pozbawione treści. Dużo bardziej przemawia do mnie to, że coś jest ciekawe, inne, w pewien sposób dziwne. Dziwność definiuję jako unikalne poczucie estetyki, wyraz danej osoby, który czyni otaczającą nas rzeczywistość jakąś, inną, dziwną. I to jest przecudowne. Każdy ma swój wyraz i intuicyjnie szuka u twórców (biżuterii, ubrań, mebli) podobnego wyrazu, podobnej do swojej dziwności. Tak właśnie twórca łączy się z odbiorcą – cienką nicią podobnego poczucia estetyki, dziwności. Jeśli czujesz, że się połączymy, bardzo się cieszę i zapraszam!

Ja i KAVO

W KAVO zajmuję się projektowaniem, fotografowaniem, modelowaniem, oprawą wizualną, marketingiem, a także osobistym kontaktem z klientami. W sumie wszystkim, oprócz samego wykonywania KAVOsów. Po godzinach uczę tańca kształtów, czyli bluesa w warszawskiej szkole Shake that blues i jestem fotografką.